"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


wtorek, 1 marca 2011

Uśmiech poranny

Mało nie spadłem z krzesła po przeczytaniu tego. Otóż cały weekend prowadziłem zajęcia ze studentami i mówiłem o komunikacji, negocjacjach, konfliktach, werbalnej, niewerbalnej i wszystkim tym co przydać się może, a raczej na pewno przyda. Grupa okazała się nadzwyczaj chłonna i zainteresowana. Kiedy wczoraj jeszcze trochę oszołomiony 18 godzinami wykładów siedziałem nad zupą Minestrone w restauracji u moich znajomych na Świętokrzyskiej zadzwoniła moja koleżanka, dumna matka dwójki bliźniaków. Jak Ona to robi? Nie chodzi o rozróżnianie, ale o opanowanie tłumu żądnych wrażeń i emocji, ruchliwych jak pszczoły facetów? Podziw i chapeau bas! Wracając do tematu, udało nam się połączyć dopiero gdy tylne fotele lotnicze zostały zajęte przez dwóch doskonale wyszkolonych w sytuacjach bojowych,  4 letnich Pilotów Pirxów. Próbowaliśmy porozmawiać, ale szumy w kanale komunikacyjnym, oczekiwania dotyczące, muzyki, bajek i postoju w Mc Donalds były na takim poziomie, że komunikacja zanikła do zera, a chwile później została przekierowana do jednego z CO pilotów, który poinformował mnie o swoim stanie zdrowia, który to sam niechcący nadwyrężyłem kiedyś wspólna zabawą na huśtawce. Drugi CO "poinformował" pierwszego, że teraz on rozmawia. W powietrzu zawisło zarzewie konfliktu na miarę granicy Indyjsko -  Pakistańskiej. Raz rozmawiałem z jednym, raz z drugim, to o szyi, to o ... no właśnie o czym? Super było dopóki telefon nie wrócił do rąk Matki Pilota, która poinformowała obu CO, że teraz Ona rozmawia. Koniec i basta! A nie prawda, z tylnej ławki dały się słyszeć negocjacje w postaci markotnej miny i początków szlochu. Telefon wrócił do CO, wykonał jeszcze jedną rundę i uspokoił, wraz z wizją lodów i frytek, sytuację.  Już spokojnie umówiliśmy się na pogadanie w innym terminie -uffff. Co mnie rozbawiło? Wiecie jak "Matka dzieciom", nazywa swój samochód wypełniony CO Pilotami? Nazywa go WOZEM TRANSMISYJNYM !!! no rzeczywiście dawno nie słyszałem takiej HD transmisji i do tego multikanałowej! Jedź ostrożnie M.

1 komentarz:

  1. Podziwiam takie Kobiety, chylę czoła i jestem za tym by stawiać na piedestale. Ja głupia z jednym chomikiem sobie nie radzę i mam ochotę zakatrupić w nocy gdy rzępoli w klatce (ale może jestem przewrażliwiona?).

    OdpowiedzUsuń