"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


czwartek, 9 sierpnia 2012

Kosiarka i modżajto

Spisane z przekazu ustnego znajomego mojej znajomej:
Dzień "po", za dużo słońca, za głośna muzyka, a w głowie tupot spychaczy. Facet budzi się, marszczy czoło, a do jego nozdrzy dociera zapach jajecznicy na boczku. Mysl jak dzwięk tłuczonego lodu przebiega przez przepalony mózg: "Zaraz, kur... przecież ja od  zawsze mieszkam sam, co jest?", Podnosi ciało wielkości lotniskowca i szybuje w kierunku kuchni, aż tu BACH!!! W przedpokoju nadziewa się na czarną rurę, która skręca w dół a następnie przekształca się w silnik i koła aby na końcu okazać się.... kosiarką do trawy. "Co kur... robi kosiarka do pier... trawy w moim przedpokoju na drugim piętrze apartamentowca!?!". Zanim zdążył się nad tym dokładniej zastanowić, spogląda w dal gdzie na tle zapachu tłuszczu i w skwierczącym dźwięku ścinanego białka widzi Babę w wielkich gaciach w kolorze lila róż. Nagą babę, smażąca jaja i podrygującą do dzięków porannej muzyki radia Planeta. W końcu, gdy jego umysł zaczyna obejmować przestrzeń, wydusza z siebie skrzeczącym, zapitym, dyszkantem :
-Co robi kosiarka w moim przedpokoju? Co to kur... jest do jasnej...!?!

Nagle "Wielkie gacie" obracają się, a ich właścicielka z petem w lewym kąciku ust okazuje się jakieś, na oko skacowanego faceta, ni mniej ni więcej ale DZIESIĘĆ RAZY STARSZA OD KOSIARKI!!! A KOSIARKA BŁYSZCZĄC FARBĄ WYDAJE SIĘ MIEĆ NIE MNIEJ NI WIĘCEJ ALE MAX 7 LAT i   do tego nosi ślady użytkowania mniejsze niż Baba. 
-jak to co sam mi ją Mareczku pomagałeś, do windy, wczoraj,  z Tomeczkiem!
-Jak to, ja? Z jakim Tomeczkiem, ale o co chodzi???

-czy kosiarka i ... i ... i Pani mogą zniknąć?
Baba na to:
-ZARA, zara, najpierw zjem, a potem mógłbyś mi zrobic tego zielonego z lodem!!! 

Zanim opowiadanie Baby o dniu wczorajszym trafia na czynne synapsy w jego głowie przypomina sobie źdźbła faktów. Wczoraj udało im się zamknąć deal sezonu, kupili litr, albo trzy? Oglądali mecz i śpiewali a raz po raz wychodzili na balkon palić i, śpiewać dalej. O pamiętam, po włosku! Tu uderza go dalsza część z ust "Wielkich gaci":
-tak pięknie z kolegą śpiewaliście, że klaskałam przerywając koszenie i mnie zaprosiliście na wódeczkę. Potem przynieśliście mi takie to, no modżajto na trawnik i pomogliście wepchnąć kosiarkę i... i mnie (tu spłonęła rumieńcem jak stóg zleżałego siana), do windy. Dalej to już piliśmy tutaj. Facetowi kołacze się pod czaszką niejasne podejrzenie:
- czy my, to znaczy czy nas, coś wczoraj połączyło? (Boże nie, proszę nie, błagam!!!)
- jak to "czy?", oczywiście, dwa razy Mareczku w tym jeden raz na balkonie
NIE!!! Przepaść jak bak kosiarki otwiera mu się pod stopami, skronie pulsują, głowa kołuje i dociera do niego dalsza część tekstu:
- ale z Tomeczkiem już nie, bo nie mógł (słychać wyraźny żal w głosie)
Też mi ulga, też mi pocieszenie, gdzie jest ten kretyn, zabiję go, zabije go DWA RAZY!!! Wydusza pytanie:
-Kto? Kim Pani w ogóle jest?
- Ja? Ja jestem narzeczoną DOZORCY, nie pamiętasz jak się dobijał, a Ty krzyczałeś, że może sobie trawę dalej zębami kosić?
Prze... na całej linii, na wielu liniach, na PIĘCIOLINI!!!
- czy Pani moze zabrać kosiarkę?
-ZARA, zara, najpierw zjem, a potem mógłbyś mi.... chociaż piwko otworzyć? Kochanie?
Facet pada ja rażony gromem, myśli osuwając się na podłogę, że to na pewno zawał, a to tylko z łoskotem otwarte, bo nie zamknięte na noc, drzwi, w których pojawia się czerwono-pomarańczowa jak kontrolka rezerwy, twarz Dozorcy Narzeczonego.
No to DO ZO ----RCA, rca, rca, dobiega z oddali jak dźwięk kosiarki gdy trafia na kamień.