"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


poniedziałek, 28 lutego 2011

Co oznacza dla mnie Kuchnia!!!

Cóż dodać?
http://www.youtube.com/watch?v=TtoZ6GRPGbo

Eeehhh Mambo Italiano!!!

Statystycznie

Co niszczy nieodwołalnie 14 % naszego życia? Poniedziałek, poniedziałek, moi drodzy. Słyszeliście, że zapytam przy okazji o swobodnym pomysłem rocznego urlopu dla "wypalonych" pracą? Otóż ostatnio jeden z naszych ministrów dyskutował o tym w gremium komisji ministerialnej. Na pewno na pierwszy rzut oka pomysł i Wam się podoba. Potraficie natomiast wyobrazić sobie jak duży, jak trudny i jak "pod górkę", będzie pierwszy poniedziałek po powrocie do pracy rok od jej opuszczenia? Mam lepszy pomysł, jaki? A dlaczego mam go omawiać ot tak, od razu? Może Wy wcale nie jesteście zainteresowani? A teraz wszystkich biuro-poniedziałki-frustratów pozdrawiam i ... idę do pracy.

środa, 23 lutego 2011

Blackout Saaba

Dzisiaj "Dzień niepodległości Saaba". Gratuluje "powrotu" do Szwecji! Już nie pamiętam czyją są własnością, ale mam nadzieją, że nie Taty jakiegoś. A propos dobrze spasowane drzwi w tym ostatnim to takie gdzie dłoń wchodzi i wychodzi bez dotykania blach. Model Tata Safari ma tyle wspólnego z Wyprawą na oglądanie zwierząt co ja z nurkowaniem podlodowym. Mam nadzieję, że Saab nadal umieszcza na kokpicie przycisk wyłączający oświetlenie panelu. Piękna lotnicza tradycja rodem z II Wojny Światowej BLACKOUT-u i jakże wygodna!

wtorek, 22 lutego 2011

Bank puszcza farbę

Historia prawdziwa: Klient składa na ręce dyrektora oddziału banku reklamację " Z powodu wymalowania pomieszczenia z bankomatem nową farbą uniemożliwiono mi realizację wypłat, oczekuje rekompensaty i zadośćuczynienia". Bank bada sprawę. Może alergik? Może ma fobię na punkcie świeżej farby? Może kolor mu się źle kojarzy, przeraża? Może religia, kultura? W końcu ktoś umawia się z "Farbowanym Panem" i słyszy konfidencjonalnie wyszeptaną odpowiedź "Bo ja sobie, wie Pan, na ścianie PIN wydrapałem i co teraz!? Teraz go nie pamiętam, farby nie zdrapię, a Panu i tak nie powiem gdzie, bo ja Wam już nie wierzę!!!". 
Kolorowo jest, nie ma co!
Innym razem klient wpłacił 100 zł wieczorem, a rano postanowił podjąć z bankomatu obok (tego samego banku), wpada z banknotem do oddziału i robi aferę, że to skandal bank obraca w nocy jego pieniędzmi! Ktoś przytomny pytaj "Jak to?", "...a tak to, że miałem znaczony banknot i teraz już wiem!!!"

czwartek, 17 lutego 2011

Ptasi mandat

W związku ze zmianą Ustawy prawo o ruchu drogowym, podobno mają byc likwidowane atrapy fotoradarów? Policja nie robi absolutnie nic w tej sprawie. Rzecznik prasowy Komendy Głównej twierdzi, że to nie atrapy, tylko: "Przygotowane do montażu w przyszłości obudowy z ustaloną lokalizacją". Mam w takim razie rozwiązanie alternatywne, znalezione w jednym z czasopism. Wybijamy szybkę, montujemy patyczek, może być drzewniany czyli ekologiczny. Mamy budkę lęgową. Wzór na załączonym zdjęciu. Jeśli zostanie ona wybrana  przez na przykład szpaka, można go namówić do współpracy. Niech gwiżdże na widok nadjeżdżających piratów drogowych. Jeśli to będzie dzięcioł, niech wystukuje numery tablic rejestracyjnych na wymiennej deseczce. Po prostu green power! Poza tym dlaczego mówi się piraci drogowi? Pirat to takie romantyczne, nie lepiej zwykli   bandyci?!

środa, 16 lutego 2011

Kto sieje wiatr w USA?


Dawno temu w Ameryce było inaczej. Słowa bożego używano jak amunicji, a nauczycieli chcących pokazać inne teorie niż "boski cud stworzenia" zamykano w więzieniu. Ksenofobiczna społeczność lokalna ziała wola zemsty, a sąd nie miał doświadczeń w oddzielaniu prawdy od tradycji. Genialnie wszystko to pokazano w filmie "Kto sieje wiatr" z 1999 roku z moim ulubionym Jackiem Lemmonem w jednej z głównych ról. oprócz niego zagrał drugi słynny oskarowy aktor: George C. Scott. Obaj występują w nowej wersji jednego z najsłynniejszych dramatów sądowych w dziejach kina. Film "Kto sieje wiatr" ukazuje kulisy tzw. "małpiego procesu", który wstrząsnął amerykańską opinią publiczną W małym, sennym miasteczku na amerykańskiej prowincji, gdzie Biblia uważana jest powszechnie za jedyną wyrocznię, nauczanie darwinowskiej teorii ewolucji to wielkie ryzyko. W obawie, by umysły dzieci nie zostały zatrute "bluźnierczą" teorią, mieszkańcy osadzają młodego, odważnego nauczyciela w więzieniu. Do akcji wkraczają dwaj najbardziej wpływowi prawnicy Ameryki - Henry Drummond (Lemmon) i Matthew Harrison Brady (Scott). Podczas gdy Drummond walczy w obronie wolności przekonań, Brady skupia wokół siebie zaślepioną żądzą zemsty lokalną społeczność. Wyrok nie tylko zburzy spokój prowincjonalnego miasteczka, ale wstrząśnie całą Ameryką. Obejrzałem w sobotę, nadal jestem pod głębokim wrażeniem.

wtorek, 15 lutego 2011

Nieistniejąca wygrana

Marzenie, wygrać w kategirii w której sie nie startuje. Pewien Bank internetowy w Wielkiej Brytanii jest tak "wielbiony" przez swoich klientów, że ankieta z 2009 roku wykazała, iż zdobył I miejsce w kategorii "najlepsze bankomaty". Klopot z tym, że bank ten nie ma ani jednego własnego bankomatu.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Nierząd fiskusa

Z ostatniej chwili. W związku ze zmianą ustawy i likwidacją nieopodatkowanych krótkoterminowych  lokat, które unikały, tak zwanego, podatku Belki. Fiskus zapowiedział, że będzie sprawdzał  osoby, które deklarują swoje przychody z tytułu nierządu. Jestem bardzo ciekawy jak to będzie się odbywało? W marketingu znamy pojecie anonimowego klienta, który testuje jakość obsługi i serwisu, ale w tym przypadku! A co jesli odmowa świadczenia usługi nastąpi bo się urzędnik po prostu nie spodoba? Już zacieram ręce na pierwsze doniesienia o kontrolach. 

Luxury & music version of przyloty-odloty

Nie żebym zaraz wybrzydzał. Gulfstream G 550 jest całkiem wygodny, ale ja nie lubię latać tyłem i już!!!

Cytat z Pingwinów

"Czy Wy Szeregowy  myślicie, że taki Szop Pracz w masce, pomaga zwierzętom tak jak my? Jasne?! A  po wszystkim wskoczy na swojego różowego jednorożca i odleci rozwiesić na niebie tęczę oraz gremplować obłoczki!!! Szeregowy ochłońcie!" 

niedziela, 13 lutego 2011

Obsesja czy d'Opium

Pomysł na sukces: Dawno nie widziałem tak zwanej, jedno sekundowej zadymy, z podszyciem PR-owskim o grubości kożucha rodem z filmu Przystanek Alaska. Perfumy Belle d'Opium YSL, to zgrabnie skomponowana choreografia w stylu haremu z 1000 i jednej nocy. Modelka Melanie Thierry, tańcząca jak koraniczna hurysa, wieczna dziewica, znana z filmów klasy B: "Babylon A. D." i "Largo Winch". Muzyka skomponowana przez Nitina Sawhney-a (szacunek za działania cross-culturale), autora między innymi przełomowego albumu "Beyonde Skin". Do tego koktajlu jeszcze gest Melanie wyglądający, jak  zastrzyk i... pół miliona odsłon na YT w kilka dni. Zapomniałbym dodać, że gest "zastrzyku" wstrząsnął Wysoką Komisją Mediów w Wielkiej Brytania do tego stopnia, ze zakazała ona emisji spotu i to.... całkowicie za darmo zakazała. Genialne! Już na marginesie, jako wartość dodana błędne (sic!) tłumaczenie z francuskiego "obsessione" czyli obsesji jako uzależnienia czyli "la dependance", ale cóż, marketing. Poza tym poprzednie perfumy YSL Parisienne, reklamowała Kate Moss, a to już, niezależnie czy po francusku "la dependance" czy zwyczajnie po angielsku "dependance", ale tłumaczenie błędne nie było. Swoją droga ciekawa linia promocji. Jednego jeszcze tylko nie wiem, jak d'Opium pachnie?

piątek, 11 lutego 2011

Mocno rozwinięte lotnictwo

Kiedyś na naszym lotnisku międzynarodowym, musiałem czekać dodatkowe 30 minut na "security check", co w przypadku Okęcia jest samo w sobie wystarczającą karą za korzystanie z naszego przewoźnika.  PLL LOT, bo o nim mowa, zwane na szerokim świecie z angielskiego: LUT - go po kieszeni, oczywiście! Czekałem, bo się Pan Europoseł zawieruszył i biegł zasapany, zziajany odprawić się do Brukseli. Wiecie, ja się nie dziwię, jak się chłop nie podpisze na liście to diety nie będzie i jak tu służyć narodowi efektywnie. Bo że efektownie to wiem i widzę. To taki europoseł co to jest teraz specem od sportu, a szczególnie piłki nożnej. Wcześniej romansował z Samoobroną, a potem to nawet koledzy dziennikarze nie pamiętają ile razy i na jakie kolory się "farbował". Znacie? To ogłaszam konkurs z nagrodami na podanie jego nazwiska! Przy okazji przypomniało mi się, że istniały kiedyś belgijskie  linie lotnicze SABENA. Kiedyś, bo ostatni lot wykonały 7 listopada 2001 roku i wystarczy. Linie te tak dały się we znaki pasażerom wszystkim co złe i gorsze, że wymyślono rozwinięcie ich nazwy brzmiącej w oryginale francuskim: "Société Anonyme Belge d'Exploitation de la Navigation Aérienne", co przytaczam dla porządku. Otóż rozwinięcie to stało się oceną całości działalności SABENY i brzmiało: 
SUCH A BAD (BLOODY) EXPERIENCE NEVER AGAIN!!! Ładne?

czwartek, 10 lutego 2011

Nocny bankomat

Przychodzi kobieta do banku z wieloletnią światowa tradycją i prosi o zamianę "limitu dziennego" na.... "limit nocny", osłupiały  doradca żeby nie parskać śmiechem i nie spaść z krzesła, pyta na granicy powagi, dlaczego? Otóż pani tłumaczy, ze pracuje na drugą zmianę i zawsze jak wraca do domu to jest już po 22.00 i obawia się, że bankomat już jej nie wypłaci!!! Co robi doradca? Profesjonalnie stuka w komputer opisując na GG sprawę koleżance pracującej w sklepie z torebkami, wrzuca słoneczka i "kulające się ze śmiechu główki", a następnie mówi "Proszę Pani, zmieniłam, a do tego zrobiłam pani, BEZPŁATNIE usługę Bankomat 24h, teraz może pani wybrać pieniądze o każdej porze!!!" Żebyście to widzieli, jak Nocna Pani wychodziła zadowolona, szczęśliwa i z peanem o banku na ustach.

środa, 9 lutego 2011

Płytki śniegu na przedwiośniu.

Znajoma kupiła sobie mieszkanie w Piasecznie. Podobno ładne, podobno małe, ale przytulne i podobno z ogromnym kilkunastometrowym tarasem. Super! Podobno? Kiedy spadł pierwszy śnieg, zapytała co robić z białym szaleństwem pokrywającym całość szczelnym kopcem? Przypomniałem sobie, że żona mojego kolegi nagarnia śnieg w worki od śmieci. Nosi je uparcie pod prysznic i spłukuje ciepłą wodą. Nie zdążyłem udzielić tej nieekologicznej porady, kiedy spadła druga warstwa, a następnie przyszła odwilż. Z podroży wysłałem do znajomej sms o treści: "Co tam ze śniegiem?". Otrzymałem odpowiedź: "Śnieg zniknął całkiem. Ze śniegiem  "odeszła" na zawsze  część płytek z balkonu, za to teraz wiem, że nie sypie się soli na oblodzone płytki!". O przepraszam, tego to ja też nie wiedziałem :) Spokojnie. Na wiosnę zrobisz  drewno egzotyczne, albo kostkę betonową, którą to za jej koszmarny antyestetyczny look będą wyrywać z różnych miejsc stolicy. Szczególnie z tych reprezentacyjnych i historycznych. Z flaszką "wody ognistej" proponuję już "uśmiechać" się do "brygad specjalnych", bo przecież piosenka Pana Majstra i Docenta wyraźnie mówi kto tu jest najistotniejszy w systemie: "...przez cały kraj idziemy dwaj, czy deszcz, czy ŚNIEG, czy słota. Bo wszędzie tam, potrzebna jest fachowa robota...Bo dobry Bóg, zrobił co mógł, teraz potrzeba fachowca!!!" Oj Kocie Łby, Kocie łby!!!

Pizza Margerita - Dolce Vita!!!

Święto jak z bajki, We Włoszech i na całym świecie dzisiaj Dzień Pizzy! Uczczę to wielka Margeritą oczywiście na cieniutkim  jak kartka papieru spodzie. Nie nazywam pizzą wyrobów pizzo-podobnych na drożdżowych deklach grubości plastikowego kołpaka od Opla Manta. Polacy robią z pizza rzeczy dziwne, że przytoczyć choćby pizza-kebap (na końcu jest "e", a nie b jak przyjęło się mówić). Przy okazji czy wiecie skąd bierze swój początek pizza Margerita, jedna z najbardziej popularnych? Przypuszcza się, że potrawę w rodzaju pizzy podawali już starożytni Grecy. Były to płaskie chleby posmarowane oliwą, natarte czosnkiem i ziołami. Prawdopodobnie w czasach przejęcia prymatu na terenach śródziemnomorskich przez Romę, placki te trafiły do Wiecznego Miasta. Po sprowadzeniu do Europ pomidorów około 1650 roku w Neapolu ktoś dodał je do pizzy i stały się jej nieodłącznym składnikiem.  Tu na scene w roku 1889 wkracza Margerita, a w zasadzie Małgorzata królowa Włoch. Małgorzata Sabaudzka, a w zasadzie Margherita Maria Teresa Giovanna di Savoia, matka Wiktora Emanuela, księcia Neapolu, poźniejszego Króla Włoch. Małgorzata miała niesamowity dar zjednywania ludzi wszystkich sfer. Pomagala Czerwonemu Krzyzowi, a jej imieniem nazwono trzeci co do wysokości szczyt w Afryce. Wracająć do pizzy, kucharz na cześć władczyni postanowił przygotować specjalna potrawę. Prostą i wykwintną, tak jak lubiła Krolowa. . Skomponował pomidory (czerwony kolor), ser mozzarella (kolor biały) i bazylię (kolor zielony). Tak powstała smaczna kompozycja w kolorach flagi narodowej. pomysl przypadl do gustu Krolowej i dworu i szybko trafil na większość stołów w Italii. Teraz, ponieważ jest juz prawie pierwsza po południu, marsz zjeść królewską pizzę i oczywiście popić to  Chianti lub Masi oczywiście Amarone Costasera Clasico! Mniam. Świat jest piękny!!! Dloce Vita!!!



poniedziałek, 7 lutego 2011

Chiński Nowy Rok - Królika!

Wszystkiego najlepszego z okazji Roku Królika! Wielu moich kolegów i znajomych z Chin, Tajwanu, Wietnamu, Malezji i innych zakątków Azji, a także ze wszystkich China Town na Świecie, jest nadal lekko ogłuszonych kanonadą sztusznych ogni. Nastał nam, kilka zaledwie dni temu, Nowy Chiński Rok, zwany Nowym Rokiem Księżycowym lub w Wietnamie Świętem Wiosny czyli Tet. Obchody trwają często ponad dwa tygodnie, a na główną, sylwestrową noc zużywa się gromadzone tygodniami i kupowane w pośpiechu tony, nie kilogramy, tony fajerwerków. Macie wrażenie, że u nas jest podobnie? Mylicie się, otóż różnica jest taka jak pomiędzy szumem górskiego strumienia, a głową na torowisku pociągu towarowego relacji Śląsk - Warszawa. Kolorem Roku Królika jest kolor zielony, a żywiołem Metal. Królik jest przyjazny, kontaktowy, ale często zbyt ambitny.
Od M galeria Chińskiego Nowego Roku prosto z Paryża http://www.facebook.com/album.php?aid=269790&id=207251779638


Wycięte z mejli

Zacznę od cytatu lub od cytatów.


Czasem zżera mnie zazdrość twórcza, inne blogi działają na mnie jak doping na wyścigowego charta. Tym razem powodem tego jest "Wycięte z maili". To jest po prostu odlot biurowy w najlepszym stylu. Szczególnie dział "Szczyty Wszystkiego".http://wycietezmejli.blogspot.com/ ratujcie moją przeponę!!! 

środa, 2 lutego 2011

Dzień Świstaka

Świstak siedzi?! Słyszeliście? Podobno sreberka, które zawijał były kradzione!!! Dzisiaj, 2 lutego w USA obchodzone jest święto świstaka, a w zasadzie świszcza (podobno to nie to samo - sic!). Tak, czego spodziewać się po kraju, w którym, o mało co, niespełna 200 lat temu wybrano by na godło narodowe indyka!!! Na szczęście "czerwono-grzebieniastego" zjedli i dziękczynili, a na flagi trafił orzeł. Wracając do naszego sympatycznego świszcza, otórz jeżeli 2 lutego zobaczy on swój cień to, według przepowiedni, zima trwać będzie jeszcze sześć tygodni. Jeżeli chmury i pogoda na to nie pozwolą, to jest szansa na jej szybsze odejście. Tu nasuwa się pytanie: jak wyciągnąć świszcza z nory? Na orzeszki? Na lizaki? Na nasionka słonecznika? Na laskę... dynamitu? Idąc dalej, pamiętacie z kreskówki "Sezon na Misia", króliki obserwujące wybuch? polecam, czasem przewijam to kilka razy, oczu oderwać nie mogę i pękam ze śmiechu. Oczywiście sama zabawa w rzucanie królikiem w kogoś, jest nie najlepszą rozrywką szczególnie dla królika w powietrzu. Czego nie można powiedzieć o filmie "Dzień Świstaka", jest doskonały. "Groundhog Day" z 1993 roku z Bilem Murrayem i Andy Mc Dowell w rolach głównych to klasyka. Krótko streszczając: Kiedy stwierdzisz, że dzisiaj jest  najgorszy dzień w Twoim życiu i pomyślisz o tym jak dobrnąć do jutra, to uważaj bo jutro może być znowu 2 lutego i znowu Dzień Świstaka!!! Tak było w filmie aż do momentu kiedy główny bohater nie nauczył się kilku rzeczy i to, o zgrozo, na swoich błędach. Uwielbiam pętle czasowe, powroty i retrospekcje. Dość dodać, że Ion Tichy z "Dzienników Gwiazdowych" Stanisława Lema wpadający w czasoprzestrzenny wir jest the best. Spotyka swoje sobowtóry z różnych dni, wyrywają sobie tabliczkę czekolady i budzą zdziwienie sami sobie swoja obecnością. Boki zrywać. Wieczorem zaproście znajomych na "Dzień Świstaka" ściągnięty z innego portalu od sympatycznego zwierzaka z wystającymi zębami, nie mówię o nutriach. Tylko uważajcie bo jutro... sami wiecie....
P.S. Mój Wujek hodował nutrie, miały pomarańczowe zęby!!!