"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


wtorek, 29 czerwca 2010

Czy Świat stanął na głowie?

Moje pytanie jest czysto retoryczne. otóż jako pamiątke z wyprawy do Nowej Zelandii przywiozłem mapę z prawidłowym nowozelandzkim sposobem widzenia naszego globu. Jak to Wam się podoba?

wtorek, 22 czerwca 2010

Po pierwszej turze


W niedzielny wieczór, w Warszawie, na Placu Piłsudskiego, około godziny 20.00 moja uroczo roztargniona znajoma zaparkowała samochód. W zasadzie nic w tym fascynującego, gdyby nie fakt że było to ostatnie wolne miejsce pomiędzy dwoma wozami transmisyjnymi. Dwoma z kilkunastu stojących z rozłożonymi antenami, kilometrami kabli, migoczącymi monitorami i własnie w pospiechu pudrowanymi redaktorami. Otóż wyżej wymieniona rozejrzała się dookoła, powiodła wzrokiem po całym tym zgiełku i zapytała pierwszego napotkanego "człowieka mediów", "...proszę mi powiedzieć co się stało, jakieś wydarzenie, ktoś przyjechał?...". Natychmiast została zgromiona wzrokiem i sprowadzona do roli ignorantki. Kobieto przecież to WIECZÓR WYBORCZY!!! 
No tak. ale ja do niej zawsze dzwonię dwa razy. Pierwszy raz aby usłyszała, ze w torebce coś dzwoni, drugi, po pięciu minutach, aby po odnalezieniu telefonu odebrała. Tu przypomina mi się stary dowcip: Na egzamin wchodzi student, na kolejne pytania o wodza rewolucji socjalistycznej, przewodnią siłę narodu i przewodniczącego partii odpowiada niezmiennie "Nie wiem". Zaintrygowany profesor pyta skąd jest student, "Ja?, Ja jestem z Omska". Profesor stawia pałę, student wychodzi, a tymczasem wykładowca staje przed oknem, spogląda rozmarzony w dal i wzdycha "Ech rzucić to wszystko, wyjechać do Omska!!!" Jako wisienkę na deserze potraktujcie proszę zdjęcie, czasem trzeba wiedzieć gdzie nakleić swój plakat lub komu pozwala się operować własnym wizerunkiem, ot tak z ostrożności żeby skóra się dobrze licowała. Chociaż? Sam już nie wiem, w końcu wynik "Chłopiec z plakatu" miał imponujący, no na pewno lepszy od ludowego lidera w strażackiej czapce.