wtorek, 8 marca 2011
Kaziuki i świńskie kawałki
Żadne inne święto, nie pachnie tak jedzeniem, jak imieniny Kazimierza w Wilnie. W zaledwie dwa dni spróbowałem:
1) Cepeliny (kartacze) - czyli pyzy ziemniaczane nadziewane mięsem, cebulą i przyprawami.
2) Czebureki - typowo tatarskie danie, pierogi smażone na gorącym tłuszczu z nadzieniem mięsnym.
3) Kibiny - narodowe danie karaimskie (o Karaimach przy innej okazji), są to pierogi, które po ugotowaniu są dodatkowo pieczone, dla mnie numer jeden, szczególnie ze karaimowie jako wyznawcy judaizmu w wersji tak zwanej babilońskiej, nadziewają je baraniną.
4) Kindziuk - najlepsza w świecie kiełbasa robiona z żołądka wieprzowego, wypełnionego warstwami mięsa, przypraw, słoniny i suszona na przewiewnych wiejskich strychach.
To wszystko popiłem Girą czyli kwasem chlebowym, zagryzłem litewskim chlebem. Na żołądek i trawienie skosztowałem "Trzech dziewiątek", nalewki z 27 leczniczych ziół, ale nie przepadam za nią. Pitne miody dopełniły arcydzieła kuchni litewskiej. Oczywiście każda część zwierzaka z płaskim ryjem co to już raz był malowany na czarno, ma swoje zastosowanie. Coraz rzadziej, ale nadal jako zakąskę do piwa podaje się wędzone uszy świńskie. Można również zamówić, albo po prostu kupić cały świński łeb, delicja po prostu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świadectwem prawdziwego mężczyzny jest Jego podejście do mięska – bez konotacji związanych z tym słowem! ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam możliwości żołądka i... żałuję, że sama nie mogłam posmakować... tutaj już think what you want. ;P