"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


środa, 2 lutego 2011

Dzień Świstaka

Świstak siedzi?! Słyszeliście? Podobno sreberka, które zawijał były kradzione!!! Dzisiaj, 2 lutego w USA obchodzone jest święto świstaka, a w zasadzie świszcza (podobno to nie to samo - sic!). Tak, czego spodziewać się po kraju, w którym, o mało co, niespełna 200 lat temu wybrano by na godło narodowe indyka!!! Na szczęście "czerwono-grzebieniastego" zjedli i dziękczynili, a na flagi trafił orzeł. Wracając do naszego sympatycznego świszcza, otórz jeżeli 2 lutego zobaczy on swój cień to, według przepowiedni, zima trwać będzie jeszcze sześć tygodni. Jeżeli chmury i pogoda na to nie pozwolą, to jest szansa na jej szybsze odejście. Tu nasuwa się pytanie: jak wyciągnąć świszcza z nory? Na orzeszki? Na lizaki? Na nasionka słonecznika? Na laskę... dynamitu? Idąc dalej, pamiętacie z kreskówki "Sezon na Misia", króliki obserwujące wybuch? polecam, czasem przewijam to kilka razy, oczu oderwać nie mogę i pękam ze śmiechu. Oczywiście sama zabawa w rzucanie królikiem w kogoś, jest nie najlepszą rozrywką szczególnie dla królika w powietrzu. Czego nie można powiedzieć o filmie "Dzień Świstaka", jest doskonały. "Groundhog Day" z 1993 roku z Bilem Murrayem i Andy Mc Dowell w rolach głównych to klasyka. Krótko streszczając: Kiedy stwierdzisz, że dzisiaj jest  najgorszy dzień w Twoim życiu i pomyślisz o tym jak dobrnąć do jutra, to uważaj bo jutro może być znowu 2 lutego i znowu Dzień Świstaka!!! Tak było w filmie aż do momentu kiedy główny bohater nie nauczył się kilku rzeczy i to, o zgrozo, na swoich błędach. Uwielbiam pętle czasowe, powroty i retrospekcje. Dość dodać, że Ion Tichy z "Dzienników Gwiazdowych" Stanisława Lema wpadający w czasoprzestrzenny wir jest the best. Spotyka swoje sobowtóry z różnych dni, wyrywają sobie tabliczkę czekolady i budzą zdziwienie sami sobie swoja obecnością. Boki zrywać. Wieczorem zaproście znajomych na "Dzień Świstaka" ściągnięty z innego portalu od sympatycznego zwierzaka z wystającymi zębami, nie mówię o nutriach. Tylko uważajcie bo jutro... sami wiecie....
P.S. Mój Wujek hodował nutrie, miały pomarańczowe zęby!!!

4 komentarze:

  1. pętla czasu...hm,...Wszyskiego najlepszego z okazji Nowego Roku! (chinskiego)..he,he..Królik.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten P.S. mnie zainspirował: Wiele, wiele lat temu miałem praktyki w dużej firmie. Panowie, którzy zajmowali się tamże maszynami mieli swój warsztat w osobnym domku. Mieli tam, oprócz różnych tajemniczych maszyniszcz normalną kuchnię. I dogadzali tam sobie, oj dogadzali...
    Któregoś dnia zaprosili jednego z firmowych brygadzistów na potrawę z królika. Królik, panowie byli ponoć mistrzami kuchni, palce lizać! A do tego buteleczka lub dwie. Gdy brygadzista był już najedzony i uśmiechnięty, pokazali mu głowę tego 'królika'. Niestety sporo różniła się od łepetyny krewniaków Bugsa, a w dodatku posiadała pomarańczowe zęby! Skończyło się zwrotem, krzykiem, ganianiem innych po terenie. Później już nikt nie chciał przyjąć zaproszenia na te ich słynne obiadki...

    OdpowiedzUsuń
  3. I tu nasuwa się retrospekcja do filmu który ostatnio oglądałam......jak zwykle nie pamiętam nazwy...o bogatych Panach, którzy zapraszali ludzi na kolacje..ale - nie byle jakich ludzi - według nich -wariatów...a po co - tylklo po to by się znich naśmiewać...
    zwycięzca dostawał statuetke...
    takie ludzie mają pomysły...mam nadzieję że to pozostaenie tylko filmem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Film nazywa się "Kolacja dla palantów", nie mylić ze sztuka teatralną "Kolacja dla głupca", Reżyserem filmu jest Jacues Villaret. Podobno film jest ekranizacją wymienionej sztuki teatralnej, ja osobiście nie widzę podobieństw w konstrukcji i akcji. Obie rozrywki polecam.

    OdpowiedzUsuń