poniedziałek, 28 lutego 2011
Statystycznie
Co niszczy nieodwołalnie 14 % naszego życia? Poniedziałek, poniedziałek, moi drodzy. Słyszeliście, że zapytam przy okazji o swobodnym pomysłem rocznego urlopu dla "wypalonych" pracą? Otóż ostatnio jeden z naszych ministrów dyskutował o tym w gremium komisji ministerialnej. Na pewno na pierwszy rzut oka pomysł i Wam się podoba. Potraficie natomiast wyobrazić sobie jak duży, jak trudny i jak "pod górkę", będzie pierwszy poniedziałek po powrocie do pracy rok od jej opuszczenia? Mam lepszy pomysł, jaki? A dlaczego mam go omawiać ot tak, od razu? Może Wy wcale nie jesteście zainteresowani? A teraz wszystkich biuro-poniedziałki-frustratów pozdrawiam i ... idę do pracy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja, jako chronicznie cierpiąca na Mondayitis, już dawno stwierdziłam, że system pracy powinien być zmieniony na: poniedziałek 12-16 (lajtowo, bez shock to the system), wtorek 10-16 (powoli wdrażamy się), środa i czwartek 10-18 lub 8-16 (git), piątek 10-16 (bo przecie weekend już jest! a w czwartek pewno się lekko zabalowało, więc na 8 nie da rady).
OdpowiedzUsuńWhat say you? Przy poparciu, mogę przygotować petycję i zebrać podpisy. ;)
ja mocno poniedziałkowo sfrustrowana bardzo chętnie poznałabym ten pomysł, wystarczy? czy musi być pleaseeeee?
OdpowiedzUsuń