"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


niedziela, 13 lutego 2011

Obsesja czy d'Opium

Pomysł na sukces: Dawno nie widziałem tak zwanej, jedno sekundowej zadymy, z podszyciem PR-owskim o grubości kożucha rodem z filmu Przystanek Alaska. Perfumy Belle d'Opium YSL, to zgrabnie skomponowana choreografia w stylu haremu z 1000 i jednej nocy. Modelka Melanie Thierry, tańcząca jak koraniczna hurysa, wieczna dziewica, znana z filmów klasy B: "Babylon A. D." i "Largo Winch". Muzyka skomponowana przez Nitina Sawhney-a (szacunek za działania cross-culturale), autora między innymi przełomowego albumu "Beyonde Skin". Do tego koktajlu jeszcze gest Melanie wyglądający, jak  zastrzyk i... pół miliona odsłon na YT w kilka dni. Zapomniałbym dodać, że gest "zastrzyku" wstrząsnął Wysoką Komisją Mediów w Wielkiej Brytania do tego stopnia, ze zakazała ona emisji spotu i to.... całkowicie za darmo zakazała. Genialne! Już na marginesie, jako wartość dodana błędne (sic!) tłumaczenie z francuskiego "obsessione" czyli obsesji jako uzależnienia czyli "la dependance", ale cóż, marketing. Poza tym poprzednie perfumy YSL Parisienne, reklamowała Kate Moss, a to już, niezależnie czy po francusku "la dependance" czy zwyczajnie po angielsku "dependance", ale tłumaczenie błędne nie było. Swoją droga ciekawa linia promocji. Jednego jeszcze tylko nie wiem, jak d'Opium pachnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz