"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


piątek, 28 stycznia 2011

Herbatka ze szpiegiem


Zimno coraz bardziej, ręce grabieją, dookoła twarzy obłok wydychanej pary. Przydałoby się napić herbatki albo wódki. Jeśli koegzystująco wymieniam te dwa słowa, napoje, to na myśl przychodzi mi tylko jeden naród – Rosjanie. O ile o piciu wódki przez naszych braci Rusów wiemy dużo i należy się temu zagadnieniu oddzielny artykuł, o tyle o herbatce po rosyjsku wiedzy takowej, dogłębnej nie posiadamy. Po raz pierwszy liście krzewu herbacianego trafiły do Rosji carskiej z Mogołami około 1600 roku i szybko znalazły uznanie jako napój wkustnyj (smaczny), od chińczyków wzięła się też wszechobecna po dzień dzisiejszy nazawa czaj. Po chińsku herbata to: cza-a. Dopiero kilkaset lat później herbatę odkrył naród najbardziej z niej znany czyli Anglicy ze swoim odgiętym imperialnym kciukiem i 5 o'clock. Wracając do Rosjan, dość szybko rozpowszechniły się zasady picia herbaty i źródła historyczne wymieniają trzy podstawowe. Pierwej (pierwszy) z cukrem na zakusku (na zakąskę), pijemy herbatę i gryziemy kostkę lub bryłke cukru po każdym łyku. Można tez ugryźć cukier i pijąc przesączać go  w ustach przez napar. Sposób drugi: na smotrienie (na patrzenie). Pijemy herbatę, a na cukier zaledwie zerkamy lub go delikatnie obwąchujemy. To per analogia do picia spirytusu, no bo pa pierwom nie zakuszajem (po pierwszej nie przegryzamy). Oczywiście po pierwszej szklance, na kieliszki piją baby! Jeśli zostanę w tym miejscu posądzony o szowinizm to zapraszam, każdej adwersażystce zachowując szacunek do płci poleję szklankę i wypiję z nią oczywiście. Drogie Panie macie takie same prawa jak my. Sposób trzeci nie trugajem, (nie ruszamy) herbata ubywa łykami, a cukier sobie leży i nikomu nie przeszkadza.
W Petersburgu woźnicowie  podwózek i wozów z węglem mieli jeszcze dodatkowy zwyczaj przelewania herbaty na spodek i picia siorbiąc z niego. Podobno tak herbata smakuje lepiej i szybciej stygnie, a wriemieni nieskolka (czasu mało) w pracy.
Na koniec anegdota. Jak rozpoznawano w międzywojennej Anglii rosyjskich szpiegów? Otórz akcent i maniery mieli nienaganne z wyjątkiem częstego zapominania o wyjęciu łyżeczki ze szklanki w trakcie picia tee. Bo Rosjanie jej nie wyjmują tylko mocno chwytają kciukiem i odsuwają poza zasięg źrenicy. Wot żyzn (takie życie) towariszcze szpiony (towarzysze szpiedzy).

1 komentarz:

  1. http://youtu.be/7IWVh0YjpGU ,
    http://youtu.be/sZ97BTBGCMI

    OdpowiedzUsuń