"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


czwartek, 19 sierpnia 2010

Impresje od kuchni meksykańskiej

  • Na kaca najlepsza jest Michelada, skład: piwo najlepiej lokalne, sok z limonek, a raczej coś w rodzaju lemoniady z gazem, magi (!) i wianuszek z ostrej, drobno zmielonej papryki z solą dookoła, proporcej należy wypracować w toku leczenia kolejnych nadużyć tequili.Wszystko to razem ma smak niepokojąco nienaturalny jak dla nas, ale efektu nie należy długo czekać. już po pół godzinie z przyjemnością sięgamy po kolejną porcję esencji Meksyku.
  • Robak, powszechnie utarło się sądzic że znajduje się na dnie tequili, otóż nie! Zalega on na dnie butelki szlachetnego trunku Mezcal. Jest to larwa żerujaca w blue agawie, którą podaje się na koniec wypitej butelki najznamienitszemu gościowi przy stole lub dzieli starannie nożem miedzy przyjaciół płci meskiej. Dlaczego?Bo to silny afrodyzja, którego sława zastała dobrze udokumentowana w przeciwieństwie do faktycznego działania! Zakładam, że jest ono równie skuteczne jak działanie selera naciowego, który to "jest" skuteczny po zjedzeniu porcji wielkości wiadra na wodę. O potencji i męskim ratowaniu porządku świata nnym razem.
  • Kilka lat temu gdy sława tequili i mezcala obiegła świat i Amerykanie (jak już wiecie mój ulubiony naród), postanowili ruszyć do Wallmart-ów kupować nową modę, zaczęło brakować nie tylko robaków, ale przede wszystkim blue agawy. Wiec Meksykanie i inne sprytne latynoskie nacje zaczęły robić napitek częściowo z agawy, a w zasadniczej części ze wszystkiego co można było wydestylować z kukurydzą włącznie.Czasem robiono "wodę życia" nawet bez agawy! Komisja standardów zainteresowała się tym i położyła kres. Nie lubicie popcornu? Szukajcie trunku zrobionego w 100% z blue agawy z napisem Reposado.
  • Leczenie ostrego: nigdy nie ie wodą, a na pewno nie gazowaną bo wzmaga, tylko: mlekiem, słodkim, słonym, posypując sól na jezyk i rozcierając o podniebienie. Można też sokiem z limonek, a zdecydowanie najprzyjemniej: piwem.
  • Najsłynniejsze piwo w Meksyku? Corona? Chyba w hotelu wśród turystów!?! ludzi, nie opuszczających bąbla resortowej rzeczywistości i jedzących tortillę i guacamole jako sałatkę do parówek na śniadanie. Normalnie w zależności od regionu…..wybór jest ogromny!
  • Desperado? Proszę Was!!! Litości, to nie piwo, to wytwór wyobrażni francuskich marketingowców o Meksyku, wszystko w jednym, a raczej tablica Mendelejewa w butelce. Basta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz