czwartek, 19 sierpnia 2010
Drzewa zmarłych dzieci
Rodzice zmarłego dziecka są najsmutniejszymi ludżmi na świecie. Rozpacz wyrażona w krzyku czy w milczeniu, w stuporze opuszczonych ramion i skuleniu ciała, jest niepomierna. Nawet pisząc to nie potrafię robić tego spokojnie. Ból nie miesci się w głowie. Kiedy kieruję samochodem z dziećmi jakichkolwiek ludzi, ale najczęściej mi znajomych, moja ostrożnośc i zapobiegliwość sięga granic. Wiozłem kiedyś rodzeństwo, jedyne dzieci cenionego przeze mnie małżeństwa. Ostatnio przed głosowaniem prezydenckim, było jeszcze trudniej. (... wycinek prywatny...). Wszystko wydawało się takie wesołe, słoneczne, obiadowo-radosne. A jednak myśl o czymkolwiek złym co mogłoby się przydarzyć na drodze, była straszna.
Ad rem, w Indonezji na wyspie Sulawesi wśród już opisywanego plemienia Tana Toraja, jest zwyczaj pochówku dzieci w grobach wydrążonych w drzewie chlebowca. Z czasem drzewo zabliźnia się, ale nigdy nie do końca jak serca rodziców, którzy wierzą, że dusze ich dzieci żyją i wzrastają w drzewie. Na zdjęciu jedno z takich drzew, uwierzcie lub nie, samo stanie pod nim jest doznaniem graniczącym z bólem wyrywanego serca. Nigdy nawet nie wysunąłem ręki w kierunku pnia, a przecież one tam są, miliony marzeń, uśmiechów, nie odbytych spacerów, nie nauczonych liter, nie zjedzonych obiadów i nie umytych przed snem zębów. Całe życie rodziców, więcej niż życie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Życie nie zna ceny, tak głosi powiedzenie, a już z pewnością bezcenne jest życie tego niezwykłego rodzeństwa /szczególnie dla ich matki:) / Ładnie powiedziane, przybył mi jeszcze jeden tytuł, który sobie wysoko cenię:)
OdpowiedzUsuńZdążyłeś przeczytać Anonimie, a teraz już ukryłem moje myśli pod płaszczem prywatności i odsłonię za czas jakiś. Dziękuję
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam, że "Zmarli ciążą nie tyle z powodu nieobecności, ile z powodu tego, co - między nimi a nami - nie zostało powiedziane." Śmierć jest nieodłącznym elementem życia, czas leczy wszelkie rany i nie można bez kresu pogrążać się w bólu i zatracać we własnym cierpieniu, trzeba pogodzić się z losem, próbować odnaleźć szczęście i cieszyć się każdą chwilą, bo nie wiadomo, co nas może spotkać następnego dnia.
OdpowiedzUsuńPiękne, po prostu piękne. Poczułem się sprowokowany, więc napisze coś jeszcze o zmarłych.
OdpowiedzUsuńTrzeci raz robię dzisiaj podejście żeby na spokojnie przeczytać to co napisałeś, ale nie udało mi się jeszcze ani raz bez łez.
OdpowiedzUsuńNie ma dla człowieka chyba ani bardziej bolesnego niż strata dziecka.
Ja straciłam, co prawda jeszcze nie narodzone, krótko mogłam się cieszyć tym, że będę je mieć, ale mimo wszystko... minęło już parę miesięcy a emocje i łzy nie odpuszczają. Ciężko jest się pozbierać po czymś takim. Więc nie potrafię sobie wyobrazić żalu i tego co czują ludzie, którym było dane poznać i mieć dzieci a potem je stracić.
Ciężki temat, ale dobrze,że o tym piszesz. Samo życie.
Wiem, że jesteś Anonimem na moim blogu, ale może na pilotradek@gmail.com ??? Zapraszam, nie wiem nawet co powiedzieć, nie potrafię.
OdpowiedzUsuń