"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


poniedziałek, 4 stycznia 2010

Dykcja, a banany

Mój kolega, który odnalazł się był po imprezie sylwestrowej: dwa dni później, sześć butelek i 250 km dalej. Rankiem prosto z PKP poszedł do osiedlowego sklepu aby nabyć porcję naturalnej witaminy C. Wszedł, powiedział mniej więcej "Dzińdybły", i zatopił rozkalibrowany wzrok w  skrzynkach pełnych owoców i warzyw. Z letargu wyrwała go sklepowa  Janina,  "Tak, słucham?". Wypadało by zadać pytanie pełnym zdaniem, pomyślał, ale do tego zdolny jeszcze nie był więc rzucił jako stały bywalec "Czy cytryny?" (w domyśle - są?), "Nie, nie ma trzech, są tylko dwie i to zeszłoroczne", Nie od razu zorientował się, że pytajnik stał się cyfrą, więc podziękował i niepyszny poszedł po Ibuprom, oczywiście max. 
Przypomniała mi się, przy pisaniu tej historyjki, zasłyszana rozmowa z lat 80 na ulicy Poznania zwanej jeszcze wtedy Armii Czerwonej a dziś Św. Marcin. Koniecznie należy wymawiać to w mianowniku, aby pokazać swoja znajomość lokalnych zwyczajów i trendów. Otóż kupujący zapytał sprzedawcę przy jego  ulicznym łóżko-straganie polowym, aż łza się kręci na samo wspomnienie, "Panie, a te banany to aby świeże?, "Oczywiście, że świeże - DZISIEJSZE!!!"

1 komentarz:

  1. No to sprzedam taką oto dykteryjkę: podchodzi do straganu paniusia wysoce językowo wyedukowana i pyta: czy są dżonatany? na to sprzedawca: nie ma, ale są inne dżabka:)

    OdpowiedzUsuń