środa, 13 stycznia 2010
Filozofia pocztowa i nazwy ulic
Czekam grzecznie wczorajszego ranka na poczcie, a na poczcie w dzień targowy takie słyszy się rozmowy: Pan przy okienku do pani za okienkiem. "Znowu pomyliliście adresy! Ile razy mam zmieniać, ja już nawet tamtemu człowiekowi numer komórki zostawiłem żeby znaczków nie odsyłał, przecież ja je zbieram!", "...ale o co panu chodzi, co się stało?". "Jak to co, znowu wysłaliście przesyłkę na Arystotelesa, a ja mieszkam na Arystofanesa, czy ja piszę niewyraźnie?". Zdziwienie i zaduma w oczach pani rozlały się po sali jak śmietana w barszczu. Były gęste, mętne i bez refleksji. W sumie to czego facet chce, kobieta kojarzy tylko jedno nazwisko ze starożytnej rzeczywistości, nie licząc lektury "Mitologii" Parandowskiego, ale to nie o filozofii było! Tak wiec, jaka jest różnica dla przeciętnego poczmistrza miedzy Ojcem założycielem szkoły w Ogrodach Likajonu, a autorem "Sejmu niewieściego"? Żadna! Nie dość wspomnieć, ze pierwszy rodzi się zaledwie rok przed śmiercią drugiego, że zajmują się innymi dziedzinami życia, że jeden pisze o logice, a drugi o soczewce. Różnica jest dokładnie żadna. W czasach poprzednich ustrojów władza wymyśliła greckie osiedle aby jak najdalej było od ulic: 17 Września, 3 Maja czy choćby Rejtana. No niechby taki obywatel z Rejtana nagle został opozycjonistą? Choćby przez przypadek ,jak obywatel Piszczyk! Od razu mamy kryzys i temat dla imperialistycznych mediów. Grecy wydawali się bezpieczni i już. Gdyby mój Ojciec Zenon odbierał pocztę z adresu na Eurypidesa to co najwyżej łamał by sobie język, ale czy mieszkańcy Epikura to epikurejczycy? Może tak? W końcu na co dzień również zastanawiają się nad życiem szczęśliwym. W USA jeśli mówisz: Levis-Strauss, to w większości jesteś rozumiany jako miłośnik jeansów, a nie filozofii. Równie dobrze można się zastanawiać czy ulica Diogenesa jest diagonalna, skośna? Swego czasu na Kulturoznawstwie o mało nie zemdlałem przy wielotygodniowym rozpatrywaniu Heglowskiego paradygmatu istnienia. W kolejnym semestrze było jeszcze ciekawiej, płynęliśmy z Malinowskim na wyspy Trobriandzkie, ale dlaczego sześć miesięcy?! A moi znajomi spokojnie mieszkają na osiedlu Bajkowym, ściślej na ulicy Makowej Panienki, o zgrozo!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz