"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


poniedziałek, 28 grudnia 2009

Francuzi w Bieszczadach


Dawno, dawno temu, kiedy mój angielski pozwalał mi wyłącznie na zamówienie herbaty, a o cukrze mogłem co najwyżej pomarzyć, powierzono mi delegację skautów z Francji. Delegacja przyjechała własnym Fordem Transitem w kolorze Blanc. Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę wielką pętlą bieszczadzką. Wjechaliśmy na serpentynę między Ustrzykami Górnymi a Wetliną. Asfalt był rozgrzany jak napalm. Wtem jeden ze skautów otworzył tylne boczne drzwi, trzymając się uchwytu jak amerykański żołnierz w helikopterze nad polami ryżowymi w Wietnamie. Rozpiął rozporek i zaczął oddawać mocz na podwójną ciągłą. Przyznać trzeba, że dość celnie! Natychmiast zareagowałem „What are you doing! It's dangerous!” W odpowiedzi usłyszałem „No, no, it isn't dangerous, it's only difficult!!!”. Krztusząc się śmiechem pomyślałem tylko: “Oui, bien, tres bien! Mon Ami!!!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz