wtorek, 7 grudnia 2010
Lost in translations
Pewien Chińczyk mieszkający w NY na tyle niedługo aby opanować tajniki Mc języka, ale wystarczająco długo aby adaptować swoja sztukę kulinarną do gustu i pojęcia o chinesse food zjadaczy hamburgerów, otworzył bar na rogu Time Square. W witrynie większości tego typu przybytków widnieje napis TAKE AWAY czyli Na wynos, on jednak napisał TAKE AND RUN AWAY i nie wiem do tej pory czy miał na myśli Maraton nowojorski czy wpływ ostrości kuchni syczuańskiej na perystaltykę jelit? Natomiast zainspirował mnie aby za Igorem Zalewskim przytoczyć kilka znalezionych podobnych kwiatków. Tajwan: "If there is anything we can do to assist and helpyou, please do not contact us" (Jeżeli możemy w jakiś sposób Państwu pomóc, prosimy o brak kontaktu). Kopenhaga: "Take care of burglars", (ępiekuj sie złodziejami). Restauracja w Indiach: "Deep fried fingers of my lady", (Palce mojej pani smażone w głębokim tłuszczu). Wietnamski fast food: "Pork with fresh garbage", (Wieprzowina ze świeżymi śmieciami). Hotel gdzieś w Europie "Please hang yourself here", (Powieś się tutaj sam- prosimy). Szwajcaria: "We have nice bath and we are very good in bed", (Mamy ładne łazienki i jesteśmy bardzo dobrzy w łóżku). Od siebie dodam, że lat temu nie pomnę ile na Targach poznańskich podawano: "Dring z sokiem pomarańczowym", a w samolocie pewien rodak zamówił: "Orenge juice please - może być jabłkowy" i to już jest dla mnie złota reneta fantazji językowej. Igor znalazł jeszcze specjalny koktajl dla Pań w Tokio "Specjal coctails for the ladies with nuts" (...czyli koktajl z jajami dla Pań).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
“Whisky na skałkach” zobaczyłam w menu jednym w Warszawie i oniemiałam. Ktoś, kto to kropnął, nawet na chwilę się nie zatrzymał i nie zastanowił jak brzmi! Mnie wzruszają takie rzeczy, bo pokazują jak Wieża Babel była skuteczna nie tylko w pomieszaniu języków ale i umysłów. Dodam jeszcze, że klasycznie w Polsce mamy problemy z tłumaczeniem tytułów filmów (no wszyscy znają „Wirujący Seks”) – chociaż w tej sferze ostatnio nie jest tak źle. Takie „Między słowami” jest na ten przykład całkiem trafne – mnie przywodzi na myśl „wiele się może zdarzyć między ustami a brzegiem pucharu” oraz “read between the lines!”… Druga strona medalu to nasze rodzime tłumaczenia na język lengłydż. Przykłady autentyczne z PKP (do wglądu w wagonach InterCity): „Młotek Bezpieczeństwa” to „Hammer Of Safety”, „W razie niebezpieczeństwa silnie pociągnąć za rękojeść” to „In case of danger strongly to pull for the handle”, a „Każde nieuzasadnione użycie będzie karane” to „Every unnecessarily usage will be sanctioned”. Ehhh, no comment! Ale to jest niestety bolączka translatorów w stylu tego oferowanego przez Google. Prawda jest taka, że nic nie zastąpi żywego tłumacza... :)
OdpowiedzUsuńTaaaak… Slowa maja w sobie cos takiego, ze nie sposob przechodzic kolo nich obojetnie. Zarowno te skladane nieporadnie przez niewprawnego uzytkownika jezyka jak i te, ktore zadziwiaja swa zlozonoscia i na widok ktorych niejedna anakonda moglaby sie zawstydzona schowac w krzakach;)Co powiesz na to?: Donaudampfschifffahrtsgesellschaftsraddampferkapitänskajütentürsicherheitsschlüssel.
OdpowiedzUsuńNoni - ...no i wszystko jasne:)