"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


poniedziałek, 13 września 2010

Czyste piękno.

Moi Drodzy Czytelnicy, dementuję, nie zakochałem się, nie zadurzyłem, po prostu prezentuję Wam wiersz, który jest dla mnie kwintesencją uczuć  i pragnień:


Cudowne pomnę oka mgnienie,
Harmonią tknięty wzrok i słuch;
Zjawiłaś się jak przywidzenie,
Czystego piękna lotny duch.

Śród melancholii, śród udręki,

Śród krzątaniny płonnych dni,

Twojego głosu tkliwe dźwięki


I twarz niebiańska mi się śni.
Lecz idą lata, burz porywem
Najsłodszych marzeń płosząc rój.

I zaponiałem dźwięki tkliwe,

I zniknął widok miły twój.


I w głuszy, w mroku zniewolenia

Leniwie czas znosiłem zły -

Dni bez miłości, bez natchnienia,

Bez bóstwa - ach, bez jednej łzy.

Aż wtem - jak duszy przebudzenie,

Harmonią tknięty wzrok i słuch:

Znów się zjawiłaś - przywidzenie,

Czystego piękna lotny duch.

I rośnie w sercu upojenie,
I w zmartwychwstałym znowu drży
Jak dawniej miłość i natchnienie,
I bóstwo żyje w nim, i łzy.
(Aleksander Puszkin do Anny Kern na pożegnanie)

2 komentarze:

  1. To teraz będzie true story. W dawnych, dawnych czasach, nie za górami, nie za lasami, tylko w naszej Polsce był sobie taki program "Randka w Ciemno". W jednym odcinku samotna Ona miała sobie wybrać towarzysza na wycieczkę (być może with benefits, jeśli dobrze trafiła, lub wino było mocne...). Zadała takie oto pytanie, cytując wieszcza od dorożki: "Powiedz mi, jak mnie kochasz?" Jeden On z ambicjami zaczął o sercach, duszach, połówkach jabłek (może głodny był i mięsko z owockiem na myśli mu tkwiło jak prosięcie weselne). Drugi On odpowiedział lakonicznie "Bardzo". A trzeci On rzecze tak: "Jak Irlandię, czyli wcale". :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ulica Swietokrzyska. Całkiem niefrasobliwie zmierzając z punktu A do punktu B, zdarzyło mi się minąć zasiadających właśnie do tak zwanego lunchu młodzieńców, bynajmniej nie chłopców. Było to dawno w czasach mniej więcej tego postu. I nic się nie zdarzyło poza jednym - spojrzeniem, które spowodowało, że miałam ogromną chęć podejść poprosić o nr telefonu. I prawie fizycznie miałam pewność, że ten JEDEN patrzący podobnie. Ale przecież tak się nie robi. Poszłam dalej, w pamięci została mi czarna koszula, pogodny dzień, i niewiadoma co by było, gdyby... /ja.

    OdpowiedzUsuń