"Przyloty-odloty” to blog o podróżach, ale nie tylko. Wiadomym jest, że pomiędzy wyprawami, wycieczkami, a nawet spacerami, jak zza węgła pojawia się czas "nie-podróżny". Wtedy to człowiek choć trochę "świata-ciekaw", zajmuje się obserwowaniem, porównywaniem i zadawaniem pytań. Często pozostających bez odpowiedzi. Tropienie dulszczyzny i drobnomieszczaństwa jest pasją samą w sobie. "Świata-ciekaw" wspomina również czasy mniej lub bardziej odległe, bez znaczenia czy w przeszłość, czy w przyszłość. Tak więc startuję z blogiem, w którym pełno okruchów i odbić. Pełno tu odlotów moich bliskich i znajomych, obserwacji otaczającego mnie życia i relacji z podróży oczywiście! Postaram się wpleść również własne - i nie tylko - zdjęcia, cytaty i fragmenty, przy których przystanąłem i postanowiłem się nimi podzielić. Zanim zacznę pozwólcie, że cytując Kabaret Starszych Panów powiem: „Drzwi opatrzyłbym w inskrypcję, przedsięwzięto Ekspedycję”/ Radek


środa, 31 marca 2010

Wijący się problem

W Piasecznie mieszkańcy jednego z bloków na "nikogo z twarzy nie przypominającym" osiedlu wszczęli alarm! Otóż poinformowali Policję, iż na przeciwległym bloku, na dachu, w najlepsze, toczy się impreza przy głośnej muzyce, rodem z hali obrabiarek H. C. Cegielskiego. Policja przyjechała niezwłocznie. Właz na dach był zablokowany biedermeierowskim kredensikiem więc zadzwonili do mieszkania obok włazu gdzie również cicho nie było. Rozmawiając z za bardzo ruchliwym młodym gospodarzem, weszli do kuchni gdzie na stole leżało czternaście torebek, jak się później okazało, po amfetaminie. Gospodarz i jego nastoletnia koleżanka zostali zabrani na posterunek gdzie policjanci rozpoczęli rutynowe przesłuchanie. Kiedy zaczęli zadawać pytania dziewczynie, nagle stało się coś nieoczekiwanego. Z dekoltu kobiety wychynęła głowa... węża, policjanci struchleli, wezwali kolegę przeszkolonego w przemycie zwierząt. Sierżant - specjalista, orzekł że to pyton tęczowy, co więcej legalny bo właścicielka okazała stosowny dokument. Na pytanie dlaczego go zabrała, odpowiedziała cichym głosem "bo martwiłam się, że będzie smutny". Komenda w przyszłym miesiącu planuje szkolenia z ryb ze szczególnym uwzględnieniem pirani i oczywiście węży morskich.
Epilog:
Dawno zapomniana znajoma opowiadała mi o swoim wujku z Poznania, że ma on, a raczej miał, węża w kieszeni. Miał bo bestia zmarła z głodu, a wujek, wiadomo, nadal żyje i ma się świetnie. Cóż, nie wszyscy mają odpowiedni dekolt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz