No tak. ale ja do niej zawsze dzwonię dwa razy. Pierwszy raz aby usłyszała, ze w torebce coś dzwoni, drugi, po pięciu minutach, aby po odnalezieniu telefonu odebrała. Tu przypomina mi się stary dowcip: Na egzamin wchodzi student, na kolejne pytania o wodza rewolucji socjalistycznej, przewodnią siłę narodu i przewodniczącego partii odpowiada niezmiennie "Nie wiem". Zaintrygowany profesor pyta skąd jest student, "Ja?, Ja jestem z Omska". Profesor stawia pałę, student wychodzi, a tymczasem wykładowca staje przed oknem, spogląda rozmarzony w dal i wzdycha "Ech rzucić to wszystko, wyjechać do Omska!!!" Jako wisienkę na deserze potraktujcie proszę zdjęcie, czasem trzeba wiedzieć gdzie nakleić swój plakat lub komu pozwala się operować własnym wizerunkiem, ot tak z ostrożności żeby skóra się dobrze licowała. Chociaż? Sam już nie wiem, w końcu wynik "Chłopiec z plakatu" miał imponujący, no na pewno lepszy od ludowego lidera w strażackiej czapce.
wtorek, 22 czerwca 2010
Po pierwszej turze
W niedzielny wieczór, w Warszawie, na Placu Piłsudskiego, około godziny 20.00 moja uroczo roztargniona znajoma zaparkowała samochód. W zasadzie nic w tym fascynującego, gdyby nie fakt że było to ostatnie wolne miejsce pomiędzy dwoma wozami transmisyjnymi. Dwoma z kilkunastu stojących z rozłożonymi antenami, kilometrami kabli, migoczącymi monitorami i własnie w pospiechu pudrowanymi redaktorami. Otóż wyżej wymieniona rozejrzała się dookoła, powiodła wzrokiem po całym tym zgiełku i zapytała pierwszego napotkanego "człowieka mediów", "...proszę mi powiedzieć co się stało, jakieś wydarzenie, ktoś przyjechał?...". Natychmiast została zgromiona wzrokiem i sprowadzona do roli ignorantki. Kobieto przecież to WIECZÓR WYBORCZY!!!
No tak. ale ja do niej zawsze dzwonię dwa razy. Pierwszy raz aby usłyszała, ze w torebce coś dzwoni, drugi, po pięciu minutach, aby po odnalezieniu telefonu odebrała. Tu przypomina mi się stary dowcip: Na egzamin wchodzi student, na kolejne pytania o wodza rewolucji socjalistycznej, przewodnią siłę narodu i przewodniczącego partii odpowiada niezmiennie "Nie wiem". Zaintrygowany profesor pyta skąd jest student, "Ja?, Ja jestem z Omska". Profesor stawia pałę, student wychodzi, a tymczasem wykładowca staje przed oknem, spogląda rozmarzony w dal i wzdycha "Ech rzucić to wszystko, wyjechać do Omska!!!" Jako wisienkę na deserze potraktujcie proszę zdjęcie, czasem trzeba wiedzieć gdzie nakleić swój plakat lub komu pozwala się operować własnym wizerunkiem, ot tak z ostrożności żeby skóra się dobrze licowała. Chociaż? Sam już nie wiem, w końcu wynik "Chłopiec z plakatu" miał imponujący, no na pewno lepszy od ludowego lidera w strażackiej czapce.
No tak. ale ja do niej zawsze dzwonię dwa razy. Pierwszy raz aby usłyszała, ze w torebce coś dzwoni, drugi, po pięciu minutach, aby po odnalezieniu telefonu odebrała. Tu przypomina mi się stary dowcip: Na egzamin wchodzi student, na kolejne pytania o wodza rewolucji socjalistycznej, przewodnią siłę narodu i przewodniczącego partii odpowiada niezmiennie "Nie wiem". Zaintrygowany profesor pyta skąd jest student, "Ja?, Ja jestem z Omska". Profesor stawia pałę, student wychodzi, a tymczasem wykładowca staje przed oknem, spogląda rozmarzony w dal i wzdycha "Ech rzucić to wszystko, wyjechać do Omska!!!" Jako wisienkę na deserze potraktujcie proszę zdjęcie, czasem trzeba wiedzieć gdzie nakleić swój plakat lub komu pozwala się operować własnym wizerunkiem, ot tak z ostrożności żeby skóra się dobrze licowała. Chociaż? Sam już nie wiem, w końcu wynik "Chłopiec z plakatu" miał imponujący, no na pewno lepszy od ludowego lidera w strażackiej czapce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz